Dieta redukcyjna – jak to się je.

Aby schudnąć wystarczy połknąć tabletkę z napisem dieta redukcyjna i liczbą odpowiadającą ilości tkanki tłuszczowej, jaką chcemy zredukować. Jest to wizja idealna i sądzę, że nagroda Nobla to jest ułamek procenta glorii i chwały jaką ten odkrywca zostanie obdarowany. Tymczasem musimy się męczyć… przynajmniej teoretyczne. Bo tak naprawdę odchudzanie jest proste. Aby zredukować tkankę tłuszczową musimy spożywać mniej energii niż wydatkujemy. Z punktu widzenia naukowego jest to na obecny stan wiedzy niepodważalne [1,2]. Kluczowe jest to jak uczynić z czegoś coś co jest proste dodatkowo coś co będzie łatwe…

Łatwym rozwiązaniem są wszelkiego rodzaju posty. Nie trzeba się specjalnie zastanawiać nad tym co wkładasz do buzi. Nie wkładasz nic, albo na tyle mało (2-3 jabłka, kilka warzyw), że nawet nie musisz sobie zaprzątać głowy jakimiś dietetycznymi bzdetami jak jakaś podstawowa przemiana materii, całkowite zapotrzebowanie energetyczne, a co najważniejsze nie musisz ćwiczyć! Super więc zaczynajmy! Pierwszego dnia czujemy się super (spora część osób już oczami wyobraźni widzi siebie w bikini, motywacja jest ważna, wizualizacja jedną z metod treningu…jemy te jabłka…), wieczorem nie jest najłatwiej, zwłaszcza jak partner proponuje kieliszek wina… ale nie, żadna lampka wina nie jest bardziej atrakcyjna niż czwarte jabłko i (uwaga bonus) kapusta kiszona. Drugiego lub trzeciego dnia jesteśmy nieco bardziej podirytowani, kiszki „grają marsza” a jabłko nie smakuje już tak jak dzień wcześniej. Po kilku dniach nie możemy już patrzeć na niektóre warzywa i owoce… ile trwa ta faza to jest bardziej indywidualne, ale zakończenie jest zwykle zbliżone i niestety nie brzmi: „żyli szczupło i szczęśliwie”. Wracamy do poprzednich nawyków żywieniowych, niewłaściwych nawyków (bo raczej ciężko za właściwe uznać coś co z mrówki w przeciągu kilku lat zamieniło nas w słonia).

No więc jak nie post, to co mam wybrać? Dietę intermittent fasting, paleo, ketogeniczną… Dukan… nie, no przecież „niezdrowy” to każdy już teraz wie, ale może dieta wegetariańska? Albo nie, wegańska! Tak to jest to! Kto widział grubego weganina? Bądźmy wega, dobrze dla ciała, w tym ciał niebieskich. Podobno jedzenie mięsa jest nieekologiczne i przyczynia się do zakłady naszej planety. Tak! Wega to jest to… ale co znowu jabłka… hummus, tofu, kotlety z fasoli… co to znaczy „w stylu schabowych”? Po kilku tygodniach nie mamy ani schabowych ani stylu.

No to co wracamy do początku? Możesz jeść tyle ile się ruszasz. Bilans energetyczny musi być ujemy. Ale jak to osiągniemy to zależy od nas. Musimy wybrać drogę, która pomoże utrzymać ujemy bilans energetyczny. Jeżeli preferujemy dietę IF bo jedząc w określonych „oknach żywieniowych” łatwiej jest nam panować nad założonym bilansem energetyczny, to idealnie. Jeżeli nie jesteśmy fanami mięsa to dieta, a dania z diety wegetariańskiej czy wegańskiej są dla nas atrakcyjne smakowo to super. Jeżeli mamy problemy pokarmowe i po diecie low carb czujemy się lepiej – to też jest droga. Każda droga prowadzi do redukcji jeżeli prowadzi przez ujemy bilans energetyczny[3,4]. Jeżeli to zrozumiemy, to będzie dla nas tak samo zrozumiałe jak to, że jedni wolą morze a inni góry, aż chce mi się dopisać, że tak samo jak jedni colę inni pepsi (bez cukru oczywiście ;)) ale to ma być poważny artykuł.

To jak ugryźć dietę redukcyjną, aby uzyskać skuteczne, a przede wszystkim trwale efekty?

Trzeba zmienić nawyki żywieniowe! Ale na swoich zasadach! Przecież można jeść to co się chce. Dietetyk jest od tego, aby ułożyć nam dietę z ulubionych produktów, a nie „zdrowych” produktów. Na papierze czy w programie do układania diet niektóre dania pięknie się bilansują… i co z tego jeżeli nie będą dopasowane smakiem do danej osoby. Jakiś czas temu miałam pacjenta, który bardzo jasno określił swoje oczekiwania względem diety: „Muszę wypijać litr whisky w sobotę, poza tym co najmniej 3 razy w tygodniu mam służbowe kolacje, w związku w tym na pewno mnie Pani nie odchudzi, mimo tego, że jestem dość zmotywowanym człowiekiem, ale mój styl życia wyklucza „zdrowie jedzenie”. Ten Pan waży już obecnie 20kg mniej… do cateringu dietetycznego też nie był przekonany bo zgłosił się do mnie za namową żony.

Gdzie jest więc klucz do sukcesu i dlaczego niektórzy wywarzają te drzwi łomem? Dieta powinna być dopasowana pod względem energetycznym (ilość kcal), odżywczym (odpowiednie zbilansowanie i proporcja składników), zdrowotnym (uzupełnienie ewentualnych niedoborów, poprawa komfortu trawiennego, dietoterapia), smakowym (jak długo można jeść coś co nam nie smakuje? Ciekawe czy są na ten temat badania naukowe…?) i logistycznym (co z tego, że jest 5 posiłków, jak pod względem objętościowym można by zjeść wszystko na śniadanie, albo po co mi 5 posiłków, jak mam w pracy tylko 1 przerwę a poza tym nie potrzebuję jeść tak często…).

Catering dietetyczny może być indywidualny i nie jest to chwyt marketingowy, my taki przygotowujemy od 15 lat.

autor: Magdalena Superson, dietetyk Sztuka Jedzenia

Literatura:

  1. Hall K. (2017) A review of the carbohydrate–insulin model of obesity. Eur J Clin Nutr. January 2017:1-4.
  2. Howell S., Kones R. (2017) Calories in, calories out and macronutrient intake: The Hope, Hype, and Science of Calories. American Journal of Physiology-Endocrinology and Metabolism, 1;313
  3. Hall K. (2018) Did the Food Environment Cause the Obesity Epidemic? Obesity. 2018;26(1):2017-2019.
  4. Meerman R, Brown A.. When somebody loses weight, where does the fat go? BMJ. 2014;349,6-8.